Podsumowanie Sierpnia
Ten miesiąc nie należał do tak bardzo aktywnych, a to wszystko przez to, iż miałem zaplanowane starty w Maratonie Solidarności i Półmaratonie Szczecin w roli pacemakera (zająca). To były główne cele na ten czas. Ogólna liczba wykręconych kilometrów to 258, z czego 198 to samo bieganie i 60 to rower. Poza maratonem i półmaratonem wystartowałem jeszcze w trzech innych biegach. Wszystko poniżej.Pierwszy start to powrót do miejsca, gdzie zaczęła się moja przygoda z bieganiem, był to Bieg Dominika na dystansie 5 km. Tutaj udało mi się wykręcić przyzwoity czas 19:23, co dało 110 miejsce open i 18 w kategorii.
Kolejny start to szybka piątka podczas parkrunu. Tutaj zaplanowałem, że pobiegnę dosyć mocno, stało się trochę inaczej, dwa razy załapała mnie kolka i o dobrym wyniku mogłem zapomnieć. Czas, jaki uzyskałem to 19:45, co dało mi 5 lokatę. Mogło być lepiej, ale cóż zdarzają się dni, kiedy nie idzie, tak jak by m chciał. Był to mój trzeci start w parkrunie. Trzeci start w tym miesiącu to naprawdę wyzwanie. Jako że trochę już biegam. Postanowiłem, iż zostanę pacemakerem w Maratonie Solidarności poprowadzę ludzi na czas 3:15. Jak wiadomo, pogoda w sierpniu nigdy nie rozpieszcza biegaczy, ale w tym roku była łaskawa dla nas. Do 40 kilometra szło naprawdę świetnie, czułem się super, aż przyszły problemy żołądkowe. Robiłem wszystko, by dobiec na zakładany wynik. Czas 3:14:12 mówi sam za siebie. Poradziłem sobie z maratonem, z czego jestem zadowolony, miejsce open 45 na 737 biegaczy i 12 miejscem w kategorii M20. Po maratonie przyszedł czas na szybsze bieganie, co z tym się wiązało to udział w Kaszubskim Biegu Lesoków (cykl Kaszuby Biegają). Trasę znałem z poprzedniego roku, więc wiedziałem czego się spodziewać. Między maratonem a biegiem w Szemudzie nie wykonałem żadnego treningu, chciałem się zregenerować. Sam start nie należał do udanych, ale było fajnie, na Kaszubach zawsze jest rodzinna atmosfera. Czas 41:18, 43 lokata open. Przyjdzie czas, że będę biegał szybciej. Ostatni start w tym miesiącu to Półmaraton Szczecin w roli zająca, prowadziłem ludzi na 1:30 i od 11 kilometra walczyłem z własnymi słabościami. Organizm nie chciał współpracować i to nie była wina przemęczenia, naprawdę dużo odpoczywałem. Takie rzeczy się pamięta, to mogło się przydarzyć każdemu. Dziękuje za dużo ciepłych słów po zakończeniu biegu. Czas 1:30:16, 80 miejsce open, szkoda, że zabrakło tak niewiele. Ten start nauczył mnie co robie źle. Popis do rehabilitacji będę miał w Gdańsku 5 listopada, udowodnię sobie, że potrafię poprowadzić ludzi na zakładany wynik.
Kolejny start to szybka piątka podczas parkrunu. Tutaj zaplanowałem, że pobiegnę dosyć mocno, stało się trochę inaczej, dwa razy załapała mnie kolka i o dobrym wyniku mogłem zapomnieć. Czas, jaki uzyskałem to 19:45, co dało mi 5 lokatę. Mogło być lepiej, ale cóż zdarzają się dni, kiedy nie idzie, tak jak by m chciał. Był to mój trzeci start w parkrunie. Trzeci start w tym miesiącu to naprawdę wyzwanie. Jako że trochę już biegam. Postanowiłem, iż zostanę pacemakerem w Maratonie Solidarności poprowadzę ludzi na czas 3:15. Jak wiadomo, pogoda w sierpniu nigdy nie rozpieszcza biegaczy, ale w tym roku była łaskawa dla nas. Do 40 kilometra szło naprawdę świetnie, czułem się super, aż przyszły problemy żołądkowe. Robiłem wszystko, by dobiec na zakładany wynik. Czas 3:14:12 mówi sam za siebie. Poradziłem sobie z maratonem, z czego jestem zadowolony, miejsce open 45 na 737 biegaczy i 12 miejscem w kategorii M20. Po maratonie przyszedł czas na szybsze bieganie, co z tym się wiązało to udział w Kaszubskim Biegu Lesoków (cykl Kaszuby Biegają). Trasę znałem z poprzedniego roku, więc wiedziałem czego się spodziewać. Między maratonem a biegiem w Szemudzie nie wykonałem żadnego treningu, chciałem się zregenerować. Sam start nie należał do udanych, ale było fajnie, na Kaszubach zawsze jest rodzinna atmosfera. Czas 41:18, 43 lokata open. Przyjdzie czas, że będę biegał szybciej. Ostatni start w tym miesiącu to Półmaraton Szczecin w roli zająca, prowadziłem ludzi na 1:30 i od 11 kilometra walczyłem z własnymi słabościami. Organizm nie chciał współpracować i to nie była wina przemęczenia, naprawdę dużo odpoczywałem. Takie rzeczy się pamięta, to mogło się przydarzyć każdemu. Dziękuje za dużo ciepłych słów po zakończeniu biegu. Czas 1:30:16, 80 miejsce open, szkoda, że zabrakło tak niewiele. Ten start nauczył mnie co robie źle. Popis do rehabilitacji będę miał w Gdańsku 5 listopada, udowodnię sobie, że potrafię poprowadzić ludzi na zakładany wynik.







Komentarze
Prześlij komentarz